Forum Młodych Pisarzy
Forum dla wszystkich fascynatów pióra
FAQ  ::  Szukaj  ::  Użytkownicy  ::  Grupy  ::  Galerie  ::  Rejestracja  ::  Profil  ::  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ::  Zaloguj


[R][T][+16] Witamy w Zaświatach

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Młodych Pisarzy Strona Główna » Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nar Arato
Piśmienny



Dołączył: 14 Kwi 2013
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: pisarka

PostWysłany: Wto 0:32, 16 Kwi 2013    Temat postu: [R][T][+16] Witamy w Zaświatach

Od kilku lat doskonalę projekt powieści "Witamy w Zaświatach". Jest to historia naszpikowana światopoglądem autorki zawartym i w bohaterach iw samej alternatywnej rzeczywistości. Witajcie więc w Zaświatach i poznajcie Charona, mężczyznę, który wprowadzi was w ten świat. Wyłapujcie błędy, piszcie jakie na was robi wrażenie sam tekst. Wszystkie opinie pożądane. Na prawdę byłabym bardzo wdzięczna.


fragmentarycznie

Życie jest piękne, mawiają ludzie, i warto je przeżyć od początku do końca jak najlepiej. Naprawdę zazdroszczę tym, którzy mieli szansę spróbować.
Osobiście utknąłem gdzieś pomiędzy. Nie znam początku, a koniec mogę z grubsza sam określić, gdy tylko będę miał ochotę. Po tym co przeżyłem przez ostatnie tysiąc trzysta lat, prawo do śmierci wydaje się być niemal błogosławieństwem. Jestem zmęczonym niemal-człowiekiem. Duchem. Zjawą. Nie wiem. Zanim jednak wrócę do początków istnienia, chciałbym zachować gdzieś w świecie swoją historię. Historię sfrustrowanego chłopaka, który uważał, że nic godnego wspomnienia mu się w życiu nie przydarzy. Cóż za niespodzianka.

Faktycznie, nie zapowiadało się ciekawie. W wieku dwudziestu jeden lat osiągnąłem wszystko to, o czym kiedykolwiek mogłem marzyć, a to jasno świadczy o moich niewygórowanych ambicjach. Od niecałego roku pracowałem w zakładzie pogrzebowym „Ostatni Dzwonek” pod kierownictwem pana Roberta. Miło człowieka wspominam, zawsze płacił w terminie i nie był specjalnie wymagający. Moja praca polegała głównie na odbieraniu telefonów. Uspokajającym głosem przekonywałem tłumy żałobników, że szczątki doczesne ich krewnych są pod jak najlepszą opieką. Kilka kolejnych, krótkich rozmów i sprawa załatwiona. Pan Robert prowadził również prosektorium gdzieś na obrzeżach miasta i śmiał się czasem, że gdy już znudzi mi się praca „adwokata Śmierci”, znajdzie się tam dla mnie posada. Chyba traktował to jak awans. Jeden krok bliżej grobów.
Nie paliłem się zbytnio do przenosin, nudna robota była akurat dla mnie bo i ja sam nie należałem nigdy do ludzi przesadnie ciekawych. Lubiłem dobrze zjeść, poczytać książkę. Całkiem mi odpowiadało takie życie w moim małym, ale przytulnym mieszkanku.
Dwa piętra niżej mieszkała dziewczyna, w której byłem po uszy zakochany. Nie było to ani rozsądne, ani jakkolwiek obiecujące. Nie miałem jej praktycznie nic do zaoferowania. Może tylko to tlące się uczucie, uważny wzrok i uszy gotowe wysłuchać w każdej chwili. Idealny materiał na przyjaciela, nie na kochanka. Nie żebym kiedykolwiek robił sobie nadzieję. Raczej czekałem aż mi przejdzie. Nie mogłem przecież wiedzieć, że najpierw ona musi umrzeć.
Tak mniej więcej rysowało się moje życie, nie trzeba wiele by je opisać i kiedyś byłam święcie przekonany, że tak właśnie zostanie. Z perspektywy czasu moja opowieść zdaje mi się aż nazbyt realna i dziwię się sobie, że tyle szczegółów zachowało mi się w pamięci. Widocznie do granic przyzwoitości powtarzalny plan dnia wpłynął na mnie w stopniu dostatecznym, by rzucały mi się w oczy kwestie najdrobniejszych nawet zmian.
Pierwszym takim kroczkiem były sny. Niezbyt to oryginalne, niezbyt zaskakujące. Ot po prostu, w pewnym momencie zacząłem śnić o rudowłosej kobiecie, pięknej, a zarazem tak odległej od mojego własnego ideału. W snach tych przyglądałem się jej pochylonej nad stosem kartek i zapracowanej. Miała podkrążone oczy lecz czujny wzrok i taki śmieszny nosek, lekko zadarty do góry lecz bez wrażenia zarozumiałości. Każdy element jej twarzy przeczył harmonii, coś było za małe, coś za dużo, cała jakaś taka chaotyczna z tymi swoimi rudymi, zmierzwionymi lokami. Śniła mi się tak jedną noc, potem następną i jeszcze jedną. Czasami już nad ranem zastanawiałem się kim jest i czy może skądś ją znam. Raz nawet spojrzałem uważnie w lustro i myślałem, czy to nie przypadkiem moja mama? Z tego co jeszcze wtedy pamiętałem ona również miała zielone oczy. Czy tak zielone jak jej, czy zupełnie takie jak młoda trawa na wiosnę, tego nie mogłem wiedzieć. Za młody byłem, gdy odeszła od ojca.
A jednak stojąc tak na dywaniku w łazience i patrząc w to (niech będzie przeklęte, nie na siedem, a na siedemset co najmniej lat) lustro jedynym, co łączyło mnie z tą rudą panią były podkrążone oczy i blada cera. Nie zliczę ile ranków minęło zanim oswoiłem się całkiem z brakiem odpowiedzi.
Długi czas poza snami nie działo się nic, chociaż następujących już później zmian nigdy nie nazwałbym gwałtownymi. Całą niemal jesień przesiedziałem oswajając się z obrazem rudowłosej pani, a każdy liść spadający z drzew za oknem błyskał mi tym samym odcieniem.

Tamtego roku o złotej polskiej jesieni nie mogło być mowy. Wyciągnąłem z szafy stare, nie ruszane od co najmniej czterech lat kalosze i ruszyłem do pracy. Gdy stałem na przystanku znów lunął deszcz, a ja, schowany pod parasolką, obserwowałem krople uderzające o asfalt. Przez weekend nawet całkiem zadbane chodniki zmieniły się w usłane martwymi dżdżownicami bagno. Ludzie w zabawny sposób przeskakiwali nad nimi i nad kałużami. Gdyby tak jeszcze z tydzień popadało, myślałem, nie mogliby już tak dalej skakać. Głupia myśl, ale wtedy wydała mi się zabawna i pocieszająca. Zdążyłem się już stęsknić za słońcem, nawet ja, domator oglądający je zwykle zza szyby.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Literożerna
Piśmienny



Dołączył: 02 Wrz 2012
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:24, 16 Kwi 2013    Temat postu:

Opowiadanie jest dobre, ale sporo w nim błędów. Dla łatwiejszej orientacji przepisałam cały tekst i zaznaczyłam zmienione elementy. Oczywiście, nie twierdzę, że teraz jest w całości dobrze, ale może chociaż trochę lepiej.

Życie jest piękne, mawiają ludzie, i warto je przeżyć od początku do końca jak najlepiej. Naprawdę zazdroszczę tym, którzy mieli szansę spróbować.
Osobiście utknąłem gdzieś pomiędzy. Nie znam początku, a koniec mogę z grubsza sam określić, gdy tylko będę miał ochotę. Po tym, co przeżyłem przez ostatnie tysiąc trzysta lat, prawo do śmierci wydaje się być niemal błogosławieństwem. Jestem zmęczonym niemal-człowiekiem. Duchem. Zjawą. Nie wiem. Zanim jednak wrócę do początków istnienia, chciałbym zachować gdzieś w świecie swoją historię. Historię sfrustrowanego chłopaka, który uważał, że nic godnego wspomnienia mu się w życiu nie przydarzy. Cóż za niespodzianka.

Faktycznie, nie zapowiadało się ciekawie. W wieku dwudziestu jeden lat osiągnąłem wszystko to, o czym kiedykolwiek mogłem marzyć, a to jasno świadczy o moich niewygórowanych ambicjach. Od niecałego roku pracowałem w zakładzie pogrzebowym „Ostatni Dzwonek” pod kierownictwem pana Roberta. Miło człowieka wspominam, zawsze płacił w terminie i nie był specjalnie wymagający. Moja praca polegała głównie na odbieraniu telefonów. Uspokajającym głosem przekonywałem tłumy żałobników, że szczątki doczesne ich krewnych są pod jak najlepszą opieką. Kilka kolejnych, krótkich rozmów i sprawa załatwiona. Pan Robert prowadził również prosektorium gdzieś na obrzeżach miasta i śmiał się czasem, że gdy już znudzi mi się praca „adwokata Śmierci”, znajdzie się tam dla mnie posada. Chyba traktował to jak awans. Jeden krok bliżej grobów.
Nie paliłem się zbytnio do przenosin, nudna robota była akurat dla mnie, bo i ja sam nie należałem nigdy do ludzi przesadnie ciekawych. Lubiłem dobrze zjeść, poczytać książkę. Całkiem mi odpowiadało takie życie w moim małym, ale przytulnym mieszkanku.
Dwa piętra niżej mieszkała dziewczyna, w której byłem po uszy zakochany. Nie było to ani rozsądne, ani jakkolwiek obiecujące. Nie miałem jej praktycznie nic do zaoferowania. Może tylko to tlące się uczucie, uważny wzrok i uszy gotowe wysłuchać w każdej chwili. Idealny materiał na przyjaciela, nie na kochanka. Nie żebym kiedykolwiek robił sobie nadzieję. Raczej czekałem, aż mi przejdzie. Nie mogłem przecież wiedzieć, że najpierw ona musi umrzeć.
Tak mniej więcej rysowało się moje życie, nie trzeba wiele by je opisać i kiedyś byłem święcie przekonany, że tak właśnie zostanie. Z perspektywy czasu moja opowieść zdaje mi się aż nazbyt realna i dziwię się sobie, że tyle szczegółów zachowało mi się w pamięci. Widocznie do granic przyzwoitości powtarzalny plan dnia wpłynął na mnie w stopniu dostatecznym, by rzucały mi się w oczy kwestie najdrobniejszych nawet zmian.
Pierwszym takim kroczkiem były sny. Niezbyt to oryginalne, niezbyt zaskakujące. Ot po prostu, w pewnym momencie zacząłem śnić o rudowłosej kobiecie, pięknej, a zarazem tak odległej od mojego własnego ideału. W snach tych przyglądałem się jej pochylonej nad stosem kartek i zapracowanej. Miała podkrążone oczy, lecz czujny wzrok i taki śmieszny nosek, lekko zadarty do góry, lecz bez wrażenia zarozumiałości. Każdy element jej twarzy przeczył harmonii, coś było za małe, czegoś za dużo, cała jakaś taka chaotyczna z tymi swoimi rudymi, zmierzwionymi lokami. Śniła mi się tak jedną noc, potem następną i jeszcze jedną. Czasami już nad ranem zastanawiałem się, kim jest i czy może skądś ją znam. Raz nawet spojrzałem uważnie w lustro i myślałem, czy to przypadkiem nie moja mama? Z tego, co jeszcze wtedy pamiętałem, ona również miała zielone oczy. Czy tak zielone jak jej, czy zupełnie takie, jak młoda trawa na wiosnę, tego nie mogłem wiedzieć. Za młody byłem, gdy odeszła od ojca.
A jednak stojąc tak na dywaniku w łazience i patrząc w to (niech będzie przeklęte, nie na siedem, a na siedemset co najmniej lat) lustro jedynym, co łączyło mnie z tą rudą panią były podkrążone oczy i blada cera. Nie zliczę, ile ranków minęło zanim oswoiłem się całkiem z brakiem odpowiedzi.
Długi czas poza snami nie działo się nic, chociaż następujących już później zmian nigdy nie nazwałbym gwałtownymi. Całą niemal jesień przesiedziałem, oswajając się z obrazem rudowłosej pani, a każdy liść spadający z drzew za oknem błyskał mi tym samym odcieniem.


W ostatnim akapicie nie zauważyłam błędów.

Pisz dalej. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nar Arato
Piśmienny



Dołączył: 14 Kwi 2013
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: pisarka

PostWysłany: Wto 22:27, 16 Kwi 2013    Temat postu:

Błędy tego typu to akurat niewielki problem. Są dosyć łatwe do wyłapania, niestety nie przeze mnie. Swoje teksty czyta się przecież zbyt pobieżnie, nie starcza człowiekowi uwagi. W końcu piszący doskonale je zna, czyż nie? Tak więc za poprawione błędy dziękuję, wkrótcę naniosę poprawki. Czekałabym jednak na uwagi o innym charakterze. Głównie tych szukam. Takich mówiących co nieco o tym, jak czytelnik odbiera tekst, co zwraca jego uwagę, co mniej. Jakie uczucia wywołuje. W ten sposób można stwierdzić, czy się udało zrealizować pewne cele.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nastalia
Błędne pióro



Dołączył: 02 Wrz 2012
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: pisarka

PostWysłany: Śro 13:53, 17 Kwi 2013    Temat postu:

Nie wiem czy dobrze odebrałam ten tekst. Jest dobry, nie można mu chyba nic zarzucić. Podoba mi się Twój styl pisania - jest lekki i przejrzysty, zarazem ciekawy, nie prostacki. Ale...
Ale. W zasadzie jest to kwestia gustu, nie podoba mi się hm, jakby to ująć, sposób prowadzenia tekstu. Nie rozumiem, po co rozwijasz wszystko tak dokładnie. Rozumiem, jest to wprowadzenie sam początek, ale to nie znaczy, że tekst ma nużyć. Opisałeś wszystko dokładnie od najmniej ważnych szczegółów - dziewczyna, sen - wszystko rozwinięte, a moim zdaniem powinieneś przedstawienie uciąć gdzieś mniej więcej w połowie. Raz, że, moim zdaniem, nie wykłada się od razu wszystkich kart dotyczących postaci, dwa, że to właśnie początek tekstu powinien być zachętą do dalszego przeczytania. Mam na myśli to, że powinieneś emocje i tępo stopniować od razu, wprowadzić choć część czegoś interesującego i żywego, ale w małej dawce.
Ogólnie żeby ocenić przydało by się więcej, mam nadzieję, że się pojawi Wink
Generalnie, jak na razie nic ciekawego nie zaoferowałeś, ale to zaledwie kawałek, toteż nie powinnam się w ogóle wypowiadać. Nie odbieraj tego jako krytykę tylko jako motywacje ;D ja to miłym człowiekiem jestem. (lol)
W sumie nie wiem, czy przypadnie mi do gustu, bo wolę raczej inny typ opowiadać, ale tak jak mówię, żeby ocenić - za mało! :C
Więc, pisz, pisz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nar Arato
Piśmienny



Dołączył: 14 Kwi 2013
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: pisarka

PostWysłany: Śro 22:31, 17 Kwi 2013    Temat postu:

Ogólnie rzecz biorąc to jestem dziewczyną i raczej przywykłam ażeby się do mnie zwracać w rodzaju żeńskim. Jestem wprost zachwycona tak rozbudowaną opinią. Z pewnej rzeczy musze się wytłumaczyć, mianowicie z rozwlekłości. Narracja pierwszoosobowa wymaga ode mnie oddania charakteru bohatera w stylu. A bohater lubi uczepiać się szczegółów i jest taką miękką kluchą w ogóle. Trochę już czasu próbuję to zrównoważyć i wierzę, że za którymś podejściem wyjdzie akurat. Nie chcę zanudzić i jednocześnie przekłamać bohaterowi charakteru. Zmiana bohatera nie wchodzi w rachubę ze względu na tok fabuły, chociaż i o tym myślałam. Jeżeli miałabyś możliwość wyłapania konkretnych zdań, które przydałoby się wyrzucić, będę zobowiązana.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nastalia
Błędne pióro



Dołączył: 02 Wrz 2012
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: pisarka

PostWysłany: Czw 21:20, 18 Kwi 2013    Temat postu:

Ups Very Happy Wybacz, jestem w ostatnich dniach bardziej nierozgarnięta niż zwykle, no i jakoś nie potrudziłam się o sprawdzenie płci. Nick też mi niczego nie sugerował toteż skupiłam się bardziej na opowiadaniu niż na osobie do której piszę, wybacz Wink
Pojedynczych zdań się nie czepiam, raczej chodzi mi o ogólny sposób prowadzenia opowiadania. Całość jest spójna, nie poważę się dlatego na wyrzucenie jakiś zdań.
Bohater - a raczej sam zamysł bohatera - akurat, według mnie, jest wielkim plusem opowiadania (mam nadzieję, że nadal taki pozostanie).
Generalnie chętnie przeczytałabym więcej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pandora
Wierszołap



Dołączył: 02 Wrz 2012
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bunkier
Płeć: pisarka

PostWysłany: Pią 18:03, 19 Kwi 2013    Temat postu:

Nareszcie zebrałam się w sobie i przeczytałam. Na początek muszę pogratulować umiejętności pisania takich opisów, osobiście cały czas nad tym pracuję. Jednak co za dużo, to nie zdrowo. Gdzie w tym akcja? Nic się tu nie dzieje. Nie wiem, jak chcesz prowadzić to opowiadanie, ale coś takiego po prostu zanudza. Musiałam czytać na głos, żeby nie utknąć. Postaraj się nieco te opisy ograniczyć, nie rozpisywać się tak. Jak wcześniej powiedziano, są drobne błędy, a znalazłam też gdzieś powtórzenia. Pilnuj się! To tyle, jeśli chodzi o "techniczną" stronę opowiadania.
Bohater nie powala na kolana, opisana historia też, ratuje Cię ciekawy sposób jej przedstawienia. Cieszy fakt, że masz bardzo bogate słownictwo, ale nie musisz tego w każdym zdaniu udowadniać. W sumie mam nadzieję, że kolejna porcja Twojego dzieła dostarczy więcej emocji, bo po tym prześlizgnęłam się jak woda po kaczce i nic nie zostało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nar Arato
Piśmienny



Dołączył: 14 Kwi 2013
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: pisarka

PostWysłany: Pią 20:40, 19 Kwi 2013    Temat postu:

No tak, o problemie rozwlekłości już była dyskusja i ponawiam prośbę o zaproponowania konkretnie co można wywalić. Całość ma być DUŻO dłuższa. To jest czymś w rodzaju wstępu do pierwszej części. Pierwszej z trzech. Nie chcę spoilerować, ale dla uwidocznienia docelowej obszerności powiem, że bohater dopiero staje się Charonem. Istotą pomiędzy naszym światem i Zaświatami, musi czytelnika wprowadzić w ten inny świat, zapoznać z jego zasadami, przedstawić swoją pracę i wysnuć kilka bardzo ważnych wniosków z tej swojej pracy. A tak poza tym, to nie tylko jego samego mamy tam poznać. Co z samą Śmiercią, co z Mojrami? A Los? On też jest ważny. I weź tu autorze nie przegadaj tematu ._.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nastalia
Błędne pióro



Dołączył: 02 Wrz 2012
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: pisarka

PostWysłany: Pią 20:55, 19 Kwi 2013    Temat postu:

Myślę, że jednym ze sposobów ubarwienia może być wprowadzenie postaci charakterystycznej, która zaciekawi czytelnika.
Ja wyrzuciłabym połowę opisu pracy. Np.:
"Miło człowieka wspominam, zawsze płacił w terminie i nie był specjalnie wymagający."
"Pan Robert prowadził również prosektorium gdzieś na obrzeżach miasta "
"Widocznie do granic przyzwoitości powtarzalny plan dnia wpłynął na mnie w stopniu dostatecznym, by rzucały mi się w oczy kwestie najdrobniejszych nawet zmian. "
"Raz nawet spojrzałem uważnie w lustro i myślałem, czy to nie przypadkiem moja mama? Z tego co jeszcze wtedy pamiętałem ona również miała zielone oczy. Czy tak zielone jak jej, czy zupełnie takie jak młoda trawa na wiosnę, tego nie mogłem wiedzieć. Za młody byłem, gdy odeszła od ojca.
A jednak stojąc tak na dywaniku w łazience i patrząc w to (niech będzie przeklęte, nie na siedem, a na siedemset co najmniej lat) lustro jedynym, co łączyło mnie z tą rudą panią były podkrążone oczy i blada cera."
i ogólnie opis pogody, ten ostatni.
Rzeczywiście widać, że Twoją silną stroną są opisy, ale nie nadużywaj swoich silnych stron. Jak na razie akcja się nie toczy, dialogów nie ma, refleksji, tak naprawdę, jak dla mnie nic ważnego. Papka trochę. A papka jest ważna w opowieściach, ale nie ma nic gorszego niż jej nadmiar.

Wstaw więcej, może będziemy mogli coś więcej powiedzieć, bo jak na razie trudno w sumie głosić opinię o krótkim fragmencie.
A no i tak w ogóle, to dla mnie główny bohater jest postacią świetną i genialnym pomysłem! Wink Od razu przypadło mi to do gustu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nar Arato
Piśmienny



Dołączył: 14 Kwi 2013
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: pisarka

PostWysłany: Pią 22:12, 19 Kwi 2013    Temat postu:

Postaram się w przeciągu następnego tygodnia poprawić i dopieścić nastepny fragment. Z tych wypisanych zdań mogę z czystym sumieniem wywalić tylko ostatni opis pogody i "kwestię najdrobniejszych zmian" ._. reszta jest mi niestety potrzebna bo stanowi wstęp do pobocznych wątków. (a jednej nawet wątek całkiem główny) Mimo wszystko teraz wiem w miarę czego w teksćie szukać i co w miarę możliwości omijać.
btw, zawsze mi wszyscy mówili, że akcja (zwłaszcza sceny współpracy bohaterów) to moja mocna strona, a opisy są znośne...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jogurcik
Błędne pióro



Dołączył: 21 Wrz 2012
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wonderland :3
Płeć: pisarka

PostWysłany: Sob 19:26, 27 Kwi 2013    Temat postu:

,,Nie paliłem się zbytnio do przenosin, nudna robota była akurat dla mnie bo i ja sam nie należałem nigdy do ludzi przesadnie ciekawych." - Rażący w oczy błąd interpunkcyjny. Przecinek przed ,,bo".
,,Tak mniej więcej rysowało się moje życie, nie trzeba wiele by je opisać i kiedyś byłam święcie przekonany, że tak właśnie zostanie." - A nie ,,byłem"? Very Happy I przecinek przed ,,by". Ogólnie, z interpunkcją nie radzisz sobie najlepiej. Ale to problem do zniwelowania Wink.
,,Miała podkrążone oczy lecz czujny wzrok i taki śmieszny nosek, lekko zadarty do góry lecz bez wrażenia zarozumiałości." - Przed oboma ,,lecz" przecinki.
,,Każdy element jej twarzy przeczył harmonii, coś było za małe, coś za dużo, cała jakaś taka chaotyczna z tymi swoimi rudymi, zmierzwionymi lokami." - ,,Za duże". Poza tym zjadłaś chyba ,,była" po ,,chaotyczna"?
,,A jednak stojąc tak na dywaniku w łazience i patrząc w to (niech będzie przeklęte, nie na siedem, a na siedemset co najmniej lat) lustro jedynym, co łączyło mnie z tą rudą panią były podkrążone oczy i blada cera." - Przed ,,jedynym" również należałby się przecinek. Wydaje mi się też, że ten nawias ładniej prezentowałby się już po wyrazie ,,lustro".
,,Nie zliczę ile ranków minęło zanim oswoiłem się całkiem z brakiem odpowiedzi." - ,,Całkiem się oswoiłem" byłoby estetyczniej, ale to może kwestia gustu. Przecinek po ,,minęło".

A teraz przejdźmy do przyjemniejszej części Smile. Jestem pełna podziwu. Mnie Twoje opowiadanie nie znużyło, wręcz przeciwnie - zainteresowało. Może nie na tyle, żeby z niecierpliwością wyczekiwać ciągu dalszego, ale jednak.
Co najbardziej mnie urzekło? Jesteś profesjonalistką. Dobrze, już się poprawiam, bo trochę jednak przesadziłam... Jesteś bliska profesjonalizmu. Robisz drobne błędy, ale piszesz ładnie, poprawnie językowo, masz bogaty zasób słów, a Twój styl naprawdę mi się podoba. Widać, że jesteś oczytana, a to opowiadanie nie jest dziełem przypadku. Obyś się nie zniechęciła, jak niegdyś ja, a wierzę, że z czasem nadrobisz niewielkie braki. Ze względu na dojrzały, przemyślany sposób przedstawiania wydarzeń, wydajesz mi się literatka z potencjałem. Myślę, że mogłabym się od Ciebie wiele nauczyć (a powinnaś wiedzieć, że jestem narcystyczną egoistką i grono osób, które uzyskały ode mnie taka pochwałę, jest dosyć wąskie). Postaram się udzielić Ci jakichś drobnych rad, w razie problemów... ale nie wiem, czy będzie to konieczne. Popracuj nad szczegółami, jak interpunkcja, nie rozwódź się zbytnio nad mało ważnymi rzeczami, gdyż w tekście liczy się przede wszystkim jakość, nie ilość. Staraj się spojrzeć na opowiadanie z perspektywy czytelnika, przewidzieć, co go zainteresuje, a co znudzi.
Ale pewnie Ty to wszystko wiesz Smile.
Jeśli chodzi o samo opowiadanie, na razie ciężko coś o nim orzec. Bohater wydaje mi się miłym, sympatycznym, choć nieco depresyjnym człowiekiem. Jedyne, co mnie denerwuje, to jego użalanie się nad sobą (te wszystkie autorefleksje czynione już z perspektywy Hadesa). Ale to chyba też zależy od tego, co kto lubi.
Przede wszystkim - akcja. Żeby nie stracić czytelników, musisz wprowadzić więcej akcji. Bo tu... tu nie ma jej wale. Jednak, mianem wstępu, nie jest to błąd. Teraz musisz tylko pokazać inne swoje atuty, a wszystko będzie dobrze.
I... liczę na Ciebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Młodych Pisarzy Strona Główna » Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
  ::  
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group   ::   template subEarth by Kisioł. Programosy   ::  
Regulamin